Tak, to ja.

Tak, to ja.
Zdjęcie mikroskopowe niesporczaka. Bo sama jestem niesporczakiem, tylko dużym. Źródło: http://we-are-star-stuff.tumblr.com

30 cze 2015

Hipster, tylko gorzej ubrany.

Niechcący ruszyłam lawinę. Jednym słowem. Tym samym w kategorii social life (o ile ten mój ciasny krąg znajomych można nazwać jakimś życiem społecznym) wieje halny i bogowie raczą wiedzieć, co dalej z nami będzie.

Mam talent do toksycznych relacji międzyludzkich. Szczęśliwie nie są to już związki, ale i takie cudo w swej biografii posiadam. Może sama jestem toksyczna? Wszak swój ciągnie do swego. Pewnie dlatego tak bardzo porusza mnie muzyka Czajkowskiego (sporo mu się w głowie działo, oj sporo).

Z optymistycznych akcentów. Przespacerowałam się dziś po rynku. Słońce, zakochane pary, ciekawie ubrani ludzie - zapewne studenci któregoś z pobliskich wydziałów humanistycznych tutejszego Uniwerku. Swoją drogą, dlaczego ludzie z politechnik tak rzadko noszą fantazyjne ciuchy? Pogrzebałam w antykwariacie, w którym sprzedawałam książki. Nic nie znalazłam, niemniej z antykwariatami książkowymi jest u mnie prawie tak samo jak z lumpeksami - gonienie zajączka też się liczy ;). Przyjemności szperania po regałach pełnych książek, nawet, jeśli ma się do dyspozycji Kindla, nie zastąpi nic.

Swoją drogą, z moim ukochanym Kindlem czuję się niezwykle hipstersko. Jest szary. Z czasów, kiedy znacznie lepiej mi się powodziło finansowo. Z czasów, kiedy Kindle były naprawdę, naprawdę drogie. Teraz wszyscy śmigają z czarnymi Paperwhite i nie wiedzą, co to Kindle z duszą ;) (a w każdym razie tak sobie wmawiam, bo a) przywiązałam się do mojego b) nie stać mnie na nowy model c) i tak bym nie kupiła nowego, skoro działa stary). Wyciągam swojego elektronicznego dinozaura w tramwaju i z wyższością spoglądam na posiadaczy nowszych modeli, a co dopiero innych marek. Amatorzy! Ja czytałam ebooki zanim to stało się modne! ;)

Zabawne, ale kiedy mieszka się w dziurze zabitej dechami (a z takiej pochodzę), człowiek wyobraża sobie, jak wiele możliwości daje duże miasto. Tymczasem z dobrodziejstw kulturalnych mojej studenckiej miejscowości korzystam tak naprawdę rzadko. Muzeów zwiedziłam tylko kilka. W ZOO może ze dwa razy. Opera? Transmisje w kinie Nowe Horyzonty, i to też od święta, bo cena zwala z nóg. Teatr? Wiem gdzie jest ten muzyczny. Chyba czas się poodchamiać.

Tymczasem idę spać, bo dawno tego nie robiłam, co zresztą chyba widać po powyższej notce.

1 komentarz:

  1. Chcesz naprędce wymienione przez Ciebie powyżej zalety niebycia w Dziurze? Zabitej dechami lub nie?

    Antykwariat. Barwni ludzie. Uniwerek wszystko zmienia. W Dziurze wszystkie takie rzeczy masz na wyciągnięcie ręki, ale tylko w Nierealu.

    A na ulicy gęby, gęby, Dziurowe gęby.

    Mam nadzieję, że halny już ustał.

    OdpowiedzUsuń